Infolinia: 0 801 62 62 84
promocje
Znajdź partnera:
Konsultant online:
travelbook

Zostań redaktorem i sam pisz artykuły

Strona główna    Zostań redaktorem i sam pisz artykuły

Nasza wyobraźnia nie zna granic, jeśli jesteś ponadprzeciętny warto zaangażować się i tworzyć własne autorskie artykuły. Za każdy autorski artykuł moderowany przez Administratora systemu lojalnościowego Loyalty System otrzymasz 4000 punktów na nagrody. Warto pisać i opisywać, to co nas otacza i to co nas interesuje. Twoje artykuły mogą być pomocne innym uczestnikom systemu lojalnościowego Loyalty System. Zostań samodzielnym redakatorem i pisz… artykuły.

Komentarze

11.09.2016, o 14:21, Patryk Śreniawski napisał(a): Jestem
Już wróciłem. Kto się cieszy?

11.09.2016, o 13:32, Patryk Śreniawski napisał(a): :(((((((
Do you speak English? Może muszę mówić po angielsku??

11.09.2016, o 13:27, Patryk Śreniawski napisał(a): Halo?????
Ja chcę aby serwis nadal funkcjonował :(

11.09.2016, o 13:15, Patryk Śreniawski napisał(a): Czy ktoś???
Czy ktoś mi odpowie na jakiekolwiek pytanie?

11.09.2016, o 13:09, Patryk Śreniawski napisał(a): Wogóle
Jest tu jakiś administrator?

11.09.2016, o 13:01, Patryk Śreniawski napisał(a): Kiedy???
Kiedy artykuł zostanie zatwierdzony?

11.09.2016, o 12:23, Patryk Śreniawski napisał(a): Dobra
Już wiem. To nie tu Ups :(

10.09.2016, o 17:03, Patryk Śreniawski napisał(a): Pytanie
Jak pisać i gdzie artykuły?

10.09.2016, o 16:59, Patryk Śreniawski napisał(a): Życie
Czym jest życie? To podróż przez krainy, miasta, budynki? Czy to codzienna rutyna, która staje się nudna po paru latach? Czy jest to okres paru lat czy paru dni? Czy warto żyć? ZAPRASZAM DO MOJEGO ARTYKUŁU O ŻYCIU. Pewnego dnia rozmyślałem nad sensem istnienia. Dlaczego Bóg mnie stworzył? Zrozumiałem, iż ponieważ jestem gdzie jestem i wciąż żyję, to powinienem to docenić. Mam ciężkie życie, ale nie poddaję się, bo wiem, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Zrozumiałem, że chcę spełniać swoje marzenia, chwytać dzień. I to sprawiło, że jestem dzisiaj taki szczęśliwy. Pamiętajcie życie jest tylko jedno.

21.03.2014, o 15:01, Ksawery Sarnecki napisał(a): Chciałbym wznowić pisanie artykułów...
I w ogóle zastanawiam sie czy można jakoś sensownie wykorzystac punkty?

15.01.2014, o 09:03, Ksawery Sarnecki napisał(a): Mam nadzieję....
że nadal można pisać, komentować i wymieniać punkty na nagrody:)

01.11.2013, o 11:42, Monika Abramowicz napisał(a): Ile punktów otrzymam za napisanie artykułu?
Bo nie rozumiem. W artykule pisze, że otrzymam 4000 a w tabeli że 400. To ile otrzymam za napisanie artykułu? Ktoś już wie?

01.07.2013, o 13:58, łukasz matusiak napisał(a): czas...
...napisac artykuł :)

25.05.2013, o 18:14, Ksawery Sarnecki napisał(a): Potrzebuję pewnej zachęty:)
By pisać dalsze: proszę o zaufanie i zatwierdzenie wszystkich napisanych:)

21.05.2013, o 10:13, Ksawery Sarnecki napisał(a): Moje artykuły:)
można czytać w tym dziale albo w tym pt Artykuły użytkowników:)

20.05.2013, o 09:51, Ksawery Sarnecki napisał(a): pisanie artykułów
wymaga trochę zastanowienia, ale przynosi olbrzymia satysfakcję:)

07.05.2013, o 23:05, Ksawery Sarnecki napisał(a): Mam nowe pomysły na artykuły:)
Tylko proszę jakoś mi zatwierdzić ten ostatni o wyjeździe do Teatru Tańca w Kielcach:)

03.05.2013, o 21:28, Ksawery Sarnecki napisał(a): I kilka artkułów napisałem:)
Co dało mi duże pole do przemyśleń: dzięki za akceptację:)

01.05.2013, o 14:05, Ksawery Sarnecki napisał(a): Moje podziękowanie:)
że umożliwiono mi tu pisać, przemyśleć i zastanowić się nad podróżowaniem:)

01.05.2013, o 11:36, Ksawery Sarnecki napisał(a): Artykuły powstają najpierw w głowie:)
I to jest pewien proces twórczy!

30.04.2013, o 15:35, Ksawery Sarnecki napisał(a): Dobrze przynajmniej:)
że punkty za pisanie artykułów nie zostały zmniejszone:)

30.04.2013, o 09:15, Ksawery Sarnecki napisał(a): mam nadzieję:)
że ilość zaliczanych punktów się nie zmieni:)

29.04.2013, o 19:29, Ksawery Sarnecki napisał(a): Mam nadzieję:)
że te przenosiny nie będą oznaczały straty w ilości naliczanych punktów!

29.04.2013, o 14:31, Ksawery Sarnecki napisał(a): Artykuły są już zatwierdzone:)
i po lekkiej korekcie literówek:)

29.04.2013, o 14:19, Ksawery Sarnecki napisał(a): Chciałem serdecznie podziękować wszystkim:)
którzy czytali artykuły i zaprosić do nowego działu:)

29.04.2013, o 11:06, Ksawery Sarnecki napisał(a): To już ostatni artykuł w tym dziale:)
W związku z tym, że istnieje dział "artykuły" http://www.loyaltysystem.pl/article, skopiowałem wszystkie moje artykuły do tego działu i tam zapraszam do lektury tego ostatniego również - i wszelkich następnych. Tak jak było napisane na wstępie tej strony: "Nasza wyobraźnia nie zna granic" - i tutaj chciałem serdecznie podziękować za możliwość wypowiadania się w tych kilkunastu "autorskich artykułach", dzięki którym mogłem sie wypowiedzieć, zaprezentować i opowiedzieć o tym co przeżyłem:) Oczywiście bardzo mnie cieszą otrzymane punkty, za które mam nadzieję otrzymać nagrodę - tablet z rysikiem - w różowej obudowie - specjalnie dla mojej córki, której edukacją i wychowaniem poświęcam co najwięcej tylko mogę czasu, energii i pomysłowości... Bo właśnie wychowanie jest tym dzisiejszym aspektem "podróżowania" przez życie:) I właśnie to właśnie często może być kwintesencją życia - bo cóż może być lepszego niż przygotowanie do życia przedstawiciela młodego pokolenia:) Mam nadzieję, że swojej społecznej roli dobrze się wywiązuję - a mam potwierdzenie z piątku:) wtedy to będąc na uroczystych obchodach 30-lecia - 27 Szkoły Podstawowej im. Marii Konopnickiej w Krakowie - usłyszałem od pani dyrektor - ze "przyprowadziłem wspaniałą uczennicę do szkoły", a ja w rewanżu wyraziłem wdzięczność, że córka została przyjęta do tej poza rejonowej szkoły i spytałem (retorycznie:), czy aby nie żałuje tej decyzji:) Wychowanie dziecka obejmuje sfery intelektualna, społeczną, oczywiście szerzej obejmuje opiekę nad rozwojem również fizycznym. Ostatnio mieliśmy szczęście, że podjechaliśmy do Kielc do Teatru tańca na przedstawienie "Dziadek do Orzechów", a że córka sama tańczy w zespole tańca współczesnego TAW - to oprócz zwykłych wrażeń artystycznych odebrała mnóstwo po stronie praktycznej:) Ważną sferą rozwoju dziecka jest nauka - poza szkołą to nie tylko odrabianie lekcji, ale również dodatkowo - przygotowanie do konkursów matematycznych, o Krakowie, czy wspólna nauka angielskiego - przez słuchanie angielskich bajek - słuchowisk i wspólne śpiewanie przy akompaniamencie i podkładzie piosenek śpiewanych przez dzieci:) Serdecznie zachęcam do pójścia w moje ślady - to właśnie dzieci nadają sens i radość życiu:)

29.04.2013, o 10:41, Virgo Cachette napisał(a): Szkola podstawowa..
W tresci Pana Ksawerego odnoszaca sie do powstania szkoly podstawowej, jego innicjatywy, to zle , ze sie tak stalo , ze takie przedsiewziecie ulozylo sie nieszczegolnie.Pewnych spraw, zaangazowania, incjatywy i pomyslowosci , nie mozna przeliczac na pieniadze.Wiec spodziewam sie ze droga byla cierniami uslana.W koncu jak juz nastapilo funkcjonowanie , to nastapila takze krytyka i to co ludzie czynia, czyli ida po najmniejszej linii oporu i niszcza..miast zastanowic sie.Mysle ze te slowo pieniadze , zarobki , byly chyba niewygodne.No bo jesli szkola zaczela funkcjonowac, to jakies decyzje niejednoosobowe podjete byc musialy.W tym przypadku szkoda ze nie bylo zabezpieczonych jakis umow czasokresowych , ktore by dawaly ochrone Panu Ksaweremu, ze taka prace pare lat w tej przez siebie stworzonej placowce zagwarantuja.

29.04.2013, o 10:24, Virgo Cachette napisał(a): Posrednictwa
Czytalem Pana Ksawerego.Widac z tego , ze nawet dobre wyksztacenie nie chroni przed perypetiami w poszukaniu pracy.Chociaz przeciez tak wiele jest rozpowszechniane, jak to absolwenci po studiach , wlasnie od reki ta prace znajda.Mysle ze lezy to w konstrukcji tego systemu zdobywania pracy.Jest on zly i nie daje mozliwosci szybkiego wdrazenia w aktywizacje zawodowa.Jestem takze nie najlepiej nastawiony do roznego rodzaju posrednictw.Sa to twory , ktore tak na dobra sprawe pracy nie daja, tylko przeprowadzaja segregacje kandydatur,Czy ktos otrzyma prace, czy wogole sa takie stanowiska i ile ich jest,pozostaje slodkim tabu.Posrednictwa pilnuja wlasnych interesow , bo czerpia z tego okreslone dochody, poprzez zaangazowanie do pracy na okres krotki , czesto dorywczy, nie zapewniaja dobrego startu na dalsze , bo to tylko jest wabik , ze byc moze zostaniesz przejety przez wlasciwego pracodawce.O zarobkach, dodatkach z tytulu umow taryfowych ,manipulacjach nadgodzinami , tego nie wspomne..

28.04.2013, o 22:52, Ksawery Sarnecki napisał(a): Dziękuję za czytanie artykułów!
Nowe pomysły rodzą się na jutro:)

28.04.2013, o 12:52, Ksawery Sarnecki napisał(a): Przepraszam za literówki!za
żałuję, że nie można edytować po zapisaniu artykułu...

28.04.2013, o 12:07, Ksawery Sarnecki napisał(a): Często na rozmowach kwalifilacyjnych pytają: jaki jedt Tw największy życiowy sukces?
Na to pytanie można odpowiedz filozoficznie, że "dobrze przeżyć dzień jest trudniejsze od napisania księgi", jednak jest coś czymś chciałem się pochwalić i zawsze wspominam jako sukces, choć obiektywnie patrząc teraz już ciężko zapisać sobie jako plus... Bo stworzyłem kilka lat temu szkołę... Taka była potrzeba - akurat córka osiągnęła wiek szkolny, a mi się wydawało, że najlepszą rzeczą którą powinienem dla niej stworzyć to właśnie szkoła. Nasza miejscowa szkoła stała się po reformie gimnazjum, ale udało mi się przekonać kilkanaście osób z okolicy, że odtworzenie tam podstawówki jest dobrym pomysłem... Oczywiście nie wchodziło w grę założenie szkoły z czesnym, bo nie o taką szkołę nam chodziło - a wobec oporu urzędu miasta - stawało się to przedsięwzięcie bardzo trudne. Jedyną możliwością było pozyskanie na ucznie pełnej dotacji - czyli szkoła powinna być publiczna, choć niesamorządowa - na pomysł otwarcia przy gimnazjum klasy szkoły podstawowej gmina nie była zainteresowana akurat w tym miejscu, bo kilka kilometrów obok taką możliwość stworzyła:) W ramach budowania społeczeństwa obywatelskiego prowadzenie szkoły powierza się stowarzyszeniom - tak, żeby "odciążyć" to zadanie z instytucji samorządowych na samych obywateli... Po miesiącach negocjacji, pomocy bezinteresownych osób (radni, pracownicy kuratorium) udało się uzyskać pozwolenie, a ja wraz z innymi rodzicami przystąpiłem do prac adaptacyjnych. Wszystkie sprawy prowadzenia szkoły spoczęły na mojej głowie - i jestem przekonany, ze dobrze i właściwie prowadziłem księgowość, kadry, administrację - ale jako, że samodzielnie, wkrótce spotkałem się z krytyka, coraz większą - kiedy szkoła stała się dla mnie również miejscem pracy i zarobku - i tu zawiść doprowadziła do tego, ze najbliżsi, ci, których miałem za przyjaciół odwrócili się ode mnie i mnie zniszczyli: zostałem na bruku - bez pracy, z szargana opinią i z wielkim zawodem. Moja córka widząc jak mnie potraktowali nie chciał nadal uczęszczać do tej szkoły - wytrwała do końca roku szkolnego w którym przystąpiła do I Komunii św i od września trzecią klasę rozpoczęła w nowej szkole, samorządowej, do której była już zapisana - zanim ta "szkoła marzeń" powstała... A szkoła trwa i rozwija się nadal - tak więc myślę, że skoro są uczniowie, rodzice chcą tam posyłać dzieci, nauczyciele i inni pracownicy mają pracę, to warto było tą szkołę założyć:) A przy okazji pomyślałem sobie - coś po mnie zostanie - patronka tej szkoły - bł. Celina Borzęcka - chyba najlepszy wybór co można ocenić w dłuższej perspektywie...

27.04.2013, o 18:24, Ksawery Sarnecki napisał(a): Dzisiaj będzie o podróży, która mnie bardzo wykształciła:)
W zasadzie tego pociągu być nie powinno o tej porze - po drodze wydarzyła się "katastrofa kolejowa" (tak nazwali oficjalnie informację o tym, że ktoś się rzucił na tory), co spowodowało opóźnienie pociągu na dworzec ok. 1,5 godz. Po prostu wszedłem i zobaczyłem, ze zaraz będzie pociąg - i choć planowałem raczej podjeść na dworzec i wybrać buc, po drodze wstąpiłem, żeby sprawdzić, czy po prostu coś pojedzie - i był właśnie ten... Zdecydowałem się, bo był zaraz a w dodatku w przeciwieństwie do busów ten kurs przejeżdżał Wisłę, a wtedy - z tego docelowego przystanku już mam całkiem blisko piechotą do domu. Kolejny przypadek sprawił, że wybrałem nie pierwszy, ale 3 czy 4 przedział - w sumie w każdym były jakiejś miejsca, ale ten jakoś wydawał mi się luźniejszy... W każdym razie - warto było - siedząca naprzeciw pasażerka okazała się miłą, rezolutną i szalenie sympatyczną towarzyszką dalszej podróży. Co najważniejsze rozmowa, która niemal natychmiast się zawiązała okazała się dla mnie bardzo budująca! Nie dość, ze opowiedział mi o swojej decyzji - że skoro po studiach anglistycznych nie dostała oferty pracy w żadnej szkole i wtedy zdecydowała, że otwiera własną mini szkółkę co wraz z dotacją z gminy na start działalności gospodarczej - okazało się znacznie lepszym rozwiązaniem niż jakiekolwiek inne, a na pewno lepsze niż zarejestrowanie się w pośredniaku i to bez prawa do zasiłku!- Opowiedziała mi o swoich zmaganiach i życiu w niepewności - związanych z przypuszczeniem lekarzy, że ma SM - stwardnienie rozsiane. Pewne objawy wskazywały na typowe dla tej choroby, niektóre badania - rezonans mózgu - także potwierdzały istnienie białych obszarów, ale ostatnie badanie - zaprzeczyło poprzedniemu: wszystko zdawało się dobrze wyglądać... Nie wiadomo czy to poprawa na skutek leku nowej generacji w brytyjskim programie podawana taki odniosła skutek, czy to niesamowity optymizm i radość życia u tej młodej osoby pozwolił jej wrócić do równowagi... Możliwe, że to chwilowa poprawa, możliwe, że diagnoza nie okazała się jednak trafna (może objawy nie do końca wskazywały na 100% że to SM, możliwe, że to choroba o nietypowym przebiegu, albo taka jej odmiana)? W każdym razie - tak jak to się słyszy zewsząd - zasada życiowa tej młodej dziewczyny - "nie dam się depresji, nie mogę jej zafundować moim bliskim" przynosi efekty, przynosi nadzieję i zaraża innych! Tak trzymać!

27.04.2013, o 07:21, Virgo Cachette napisał(a): dokladnie..
Perswazujac z Panem Ksawerym, bo wlasnie przeczytalem artykul o garnkach, to faktycznie nalezy uwazac przy tego typu transakcjach.Co prawda naciagane az tak nie jest, bo to jest organizowane w ramach wycieczek do jakis miejsc o profilu sprzedazy rolniczej(nie garnki)(produkty miesne , nabial, warzywa, owoce) , ale jest to czesto duzo przeplacane.No i faktycznie przewazaja ludzie starsi.Co do samych garnkow to podczas takich ,,pokazow,,wynajduje sie nadprzyrodzone wlasciwosci tych wyrobow.Ogolnie obowiazuje 14 dni do mozliwosci wycofania sie.Bez straty finansowej.Potem jedynie mozna starac sie w ramach gwarancji( przewaznie 2 lata)o wymiane na co innego lub naprawe.Ale musi serwis uznac roszczenia i racje. Niektore firmy proponuja w ramach promocji 3 lata gwarancji.Gwarancje na cale zycie byly dodawane przy garnkach AMC , ale te byly i sa wyjatkowo drogie.W zasadzie to przy wyrobach niespozywczych czyli przemyslowych gwarancje mozna dodatkowo przedluzyc poprzez oplacenie specjalnego ubezpiecznia.Tak bynajmniej w sklepach.Sprzedaze przy drzwiach, pokazowe, sa niepewne i czesto mozemy zrobic zle transakcje.Prosze zatem uwazac przy tego typu kupowaniach.Obecnie nie znam czegokolwiek darmowego w sensie wycieczkowym, i to juz niezaleznie od opcji czy to jest podloze religijne czy szkolne.Za wszystko trzeba placic.Podrozowanie takze samo w sobie poprzez wysokie ceny paliwa zmusza do przemyslenia takich postanowien.Korzystam wiec z przejazdow ze znajomymi, gdzie koszty sa rozkladane na wszystkich.

25.04.2013, o 21:56, Ksawery Sarnecki napisał(a): Zachęcam do przeczytania mojego artykułu!
Mam nadzieję, że będzie on pewnym ostrzeżeniem względem udziału w pokazach sprzedaży bezpośredniej!

25.04.2013, o 20:55, Ksawery Sarnecki napisał(a): Pamiętam, że były takie akcje....
Wyjazdy były bezpłatne - najczęściej do Częstochowy, bo z Krakowa, gdzie mamy bardzo pobożną społeczność - kierunek na Jasną Górę był i jest atrakcyjny. W większości takich wyjazdów brali udział ludzie starsi, ale zwykle stabilni finansowo (emerytura) - i jestem przekonany, do takich osób był kierowany ("dedykowany" jako to się teraz używa:) taki bezpłatny wyjazd, pielgrzymka w zasadzie. Jedynym warunkiem było uczestnictwo (po drodze:) w "pokazie garnków" - no i pomysł marketingowo świetny - jedziemy na mszę, do Czarnej Madonny się pomodlić - a przy okazji co nam szkodzi w jakimś tam pokazie wziąć udział:) Oczywiście organizatorzy mięli na myśli inną kolejność hierarchii celów, co zrozumiałe. I oto widzę, że wyjazdy takie przestały być organizowane: zacząłem się zastanawiać - dlaczego - czyżby źle te garnki się sprzedawały? Otóż zapewniam, jestem przekonany, że wyśmienicie! Dlaczego tak uważam? Dziś poznałem, ba doświadczyłem na własnej skórze - co to znaczy manipulacja w sprzedaży bezpośredniej - już niemal kupiłem garnki Philipiak:) A wystarczyło tuż przed pójściem przeczytać ostrzeżenie na forum o tej sprzedaży. No dobrze - w czym więc tkwi szkopuł? Otóż w ustawie o sprzedaży konsumenckiej: wg jej zapisów od umowy można odstąpić w ciągu 10 dni, jeśli zakupu dokonaliśmy poza siedzibą przedsiębiorcy! No i domyślam się - "pielgrzymi" masowo nabywając garnki (w cenie "okazyjnej" ok. 4.000, przy katalogowej 7.000) mogliby - ba masowo wręcz rezygnowali - czyli w świetle prawa "odstępowali od umowy" gdy tylko ochłonęli po powrocie, albo jak ktoś z rodziny - (przysłowiowy wnuczek:) wyperswadował im, że wartość takich przyborów wynosi ok. 1.500 zł - Proszę zauważyć jak handel dostosowuje się do ustaw, żeby tylko w niekorzystny sposób zastosować prawo względem konsumenta...

24.04.2013, o 15:20, Virgo Cachette napisał(a): dodatki podroznicze..
No to sie zgadza..prawdziwe cacka architektoniczne mozna zaobserwowac przejezdzajac przez kraj, co z tego , jesli mozna je tylko zaobserwowac, bo tak naprawde kogo stac na takie luksusy..Taka sytuacja sie poglebia, coraz wiecej pustostanow.Nawet tam gdzie czesciej przebywam, jakby pustawo i markotnie, kiedys roilo sie od ludzi, bylo gwarno i tlocznie.Jedynie przy dworcu PKS , mlodziez okupuje pola pozycyjne, autobusow jak na lekarstwo, tablice rozkladow swieca pustkami..Zle sie dzieje..kazdy kto moze , zabiera nogi za pas i dawaj na Zachod..szukac szczescia..bo co ma zrobic we wlasnym kraju...Przeciez ten kraj az taki przyjazny nie jest..wezmy np:podatki, slone i uwazam ze nie zawsze na miejscu.Ksiazki, drogie , przez ceny zawezajace rzesze czytajacych..A przeciez kazdy by poczytal , chocby w pociagu, na peronie , czy w trasie..Tutaj ma sie propagowac podrozowanie.ale podrozowanie to nie tylko wsiasc do pociagu..Maryli Rodowicz.Podrozowanie to takze szereg dodatkow zachecajacych do tego.Nie mozna ludzi gonic po pernonach, jak x spolek przewozowych wprowadza rozgardiasz w rozkladach..Albo jak ktos zabija sie na kladce, bo ta jest niczyja..to absurd.Jeszcze nie zdazylo sie wytyczyc trasy autostrad, to juz byly wiadome oplaty za bramki.I to jeszcze jakie.Jak to ma zachecac do podrozowania, no jak??A potem wielkie prostesty, bo przez tereny chronione jezdza karawany Tirow..czy to zacheca do podrozowania , jesli trzeba sie przepychac przez czolgi???Przeciez to jest juz sport ekstremalny..i tragiczny, spojrzyjmy na stytystyki..To prawda przybylo asfaltu, ale ilosc wypadkow sie nie zmiejszyla, jest jedna z najwiekszych w unii.Jaki ciezar spoleczny niosa takie nieszczescia..czy nie lepiej zeby wszscy byli cali i zdrowi??Zastanowmy sie nad tym slowem podrozowanie, przemyslmy niektore rzeczy, moze nawet wracajac z Kosciola, odwiedzajac bliskiego po wypadku drogowym, albo zwyczajnie mowiac nie..chcemy inaczej zyc..chcemy i lubimy podrozowac,ale do tego musza byc spelnione inne kryteria.Samo zachwycanie sie kolorowymi bilbordami , jak to nie mozna w trzy migi byc na Majorce..tego wszystkiego co powinno byc poprawione..ani nie omami ani nie zmieni...

24.04.2013, o 11:02, Ksawery Sarnecki napisał(a): Podczas ostatniej podróży...
Kiedy ostatnio wracałem z Kielc do Krakowa, łzy stanęły mi w oczach, kiedy zobaczyłem całą rodzinę odprowadzającą mężczyznę na przystanek, a najmłodsze dziecko płaczące - gdy po czuły pożegnaniu jego ojciec wsiadał do busa w którym jechałem, spytałem go (nie miał dużego bagażu: stąd przypuszczałem) "ale chyba nie wyjeżdża pan na długo?" - odpowiedział: "sam nie wiem, co najmniej na miesiąc" - co za kraj, co za państwo, które rozbija rodziny. To samo można zaobserwować podczas niedzielnych mszy dla dzieci w dolnym kościele w mojej parafii Zmartwychwstania Pańskiego na Woli Duchackiej w Krakowie - podczas modlitwy wiernych dzieci mogą zgłaszać swoje intencje - i często się słyszy z ich ust - za tatę, żeby szybko wrócił do domu z zagranicznej pracy... Normalne jest, zawsze było, że ludzie wyjeżdżali za chlebem, ale zwykle dotyczyło to młodych ludzi, będących na starcie - i pewnie to jest nadal, ale teraz w dobie kryzysu wszystko się pogłębia - wszystko się wali kiedy ojciec rodziny traci pracę, a wokół sytuacja przypomina zapaść - żadnych sensownych ofert zatrudnienia... I to jest właśnie tragiczne, że długoletni pracownicy, ludzie o unormowanej sytuacji życiowej zostają nagle na lodzie - i choć sami są jeszcze wstanie ruszyć za pracą, to sytuacja rodzinna - własny dom/mieszkanie nie pozwala ściągnąć rodziny... I ten trend obserwuję w Krakowie, mieście o olbrzymim potencjale, rozwojowym - jak bardzo biednieje, choć wokół powstaje mnóstwo inwestycji, deweloperzy zabudowują każdy dosłownie skrawek wolnej przestrzeni - a bloki stoją piękne i coraz bardziej puste... Tragedia...

23.04.2013, o 22:54, Ksawery Sarnecki napisał(a): Cały czas się zastanawiam:)
czy ktoś może czyta te artykuliki: proszę o odzew: ksawerys@o2.pl

23.04.2013, o 20:37, Ksawery Sarnecki napisał(a): Moje wycieczki do Pragi
Dzięki ofercie wyjazdu do Pragi jaka znajduje się wśród nagród proponowanych w naszym serwisie lojalnościowym – wróciły i wciąż wracają moje wspomnienia związane z wycieczkami do stolicy Czech. Jak nieformalny organizator zorganizowałem 3 wycieczki z Krakowa do Pragi dla dwóch klas licealnych. Moim patentem na sukces była przede wszystkim oferowana niska cena, stosunkowa bliska odległość oraz urok i sława Złotej Pragi. Jedną z nich w zasadzie zgłosiłem jedynie do biura podróży i byłem w zasadzie opiekunem, bo takie wymagania mięli rodzice – którzy woleli „dopłacić” by zapewnić wyższy standard wyjazdu. Dlatego pomijam ten wyjazd, gdzie przejazd był autokarem, a noclegi w hotelu (choć ze względu na średni standard, niezbyt wygórowane – co się da, nawet w stolicy środkowoeuropejskiego państwa:) Skupię się więc na dwóch pozostałych – mojego pomysłu i realizacji – odpowiadające mojemu charakterowi i stylowi bycia:) Przede wszystkim więc zauważyłem, ze najwięcej można osiągnąć wykorzystując alternatywne sposoby dotarcia do i z miejsca docelowego oraz na samym noclegu. Dzięki poleceniu zaprzyjaźnionego prowincjała Dominikanów, a obecnie prymasa Czech – o. Dominika Duki – otrzymałem namiar na szkołę wraz internatem przez siostry zakonne. One zgodziły się by młodzież warz z opiekunem spali w obszernej świetlicy wraz z mniejszym przyległym pokojem. W związku z tym, ze w klasach licealnych przewagę stanowią dziewczęta – to one otrzymywały w przydziale obszerniejsze lokum, ja wraz z kilku chłopakami gnieździliśmy się w mniejszej kanciapce – do tego wszyscy spaliśmy na przywiezionych kalimatkach i w śpiworach. Niesamowite wspomnienia pozostały mi po nocnym przejściu z praskiego dworca kolejowego na tyły Muzeum – myślę, że dziś gdybym też z wycieczka przyjechał do Pragi, już nie byłbym tak konserwatywny i skorzystalibyśmy z praskiego metra, być może że nasz przyjazd był na tyle późno, że metro już zostało zamknięte – tego nie jestem pewien. Do Pragi przyjeżdżaliśmy z Czeskiego Cieszyna (Český Těšín) do którego przechodziliśmy z polskiej stronie miasta przez graniczny most na Olzie. Doszedłem bowiem już dawno do wniosku, że pociągi międzynarodowe na całej swej długości wymagają sporych dopłat i znacznie bardziej opłaca się kupić bilet już u miejscowego (czeskiego) przewoźnika, bo daje on znaczne zniżki dla grup, kiedy podjedzie się wcześniej złoży się listę uczestników na odpowiednim formularzu i wcześniej zarezerwuje przejazd. Chociaż dochodziły dodatkowe koszty – wymiana złotych na korony oraz mój dodatkowy przejazd z Krakowa do Cieszyna parę dni wcześniej – to i tak czynności te przynosiły wymierne korzyści. Zdaję sobie jednak sprawę, że przez te ponad 10 lat wzrósł poziom oczekiwań uczestników i proponowany wtedy standard podróży (w zasadzie cały dzień), oraz noclegi na podłodze – już jednak nie to pokolenie... Ale wspomnienia pozostały, jakieś pomysły na przyszłość też, ale obecnie, co zauważam rynek wymógł wyższy standard i lepszą ofertę...

23.04.2013, o 15:52, Virgo Cachette napisał(a): Rzymskie wspomnienia..
Bylem w Rzymie za czasu Papieza Polaka..wycieczka byla zorganizowana przez biuro podrozy w Köln, polskie zreszta..Cena byla dosyc wysoka , chyba 6 dni pobytu..Autokar sie wlokl pod koniec, bo byl korek..wiec opoznienie wynioslo 6 godzin..juz usiedziec nie szlo..W koncu dotarlismy..szybkie przebranie sie i odswiezenie i kierunek Koscioly..bo po 18 chyba zamykali..lalo , pod Kosciolem (nie pamietam nazwy)odreczna sprzedaz parasolek..Hotel byl wieloramienny z klimatyzacja, byla to Wielkanoc..troche nie szlo sie polapac w tych numeracjach pokoi , bo albo byly tylko parzyste..albo nieparzyste..na Wielkanoc tradycyjnie byly gotowane jajka, tylko ze wszystkie polapali pielgrzymi z Korei..wiec musieli na szybko dogotowac..ubaw na 102..Zaraz po przyjezdzie wieczorem byla Msza z udzialem Papieza przy Coloseum..Oczywiscie byla kontrola, nie wolno bylo wejsc z zamknieta butelka itd..korki trzeba bylo wyrzucic..W sumie sympatyczny wieczor bo przestalo lac..i mila atmosfera, tv RAI i karetki w razie czego..tam tez poznalem niesamowita urode Wloszek..jedyna w swoim rodzaju..ludzie masami przechodzili po Mszy przez ulice, kierowcy nie wsciekali sie , co tu u mnie byloby nie dopomyslenia..zaraz wyczulem swobodny luzny nastroj i inna przyjazna mentalnosc..Nastepnego dnia zwiedzanie Bazyliki, kolos..jesli mozna sobie wyobrazic czlowieka na szczycie kaplicy ,wielkosci mniejszej jak glowka szpilki..to to tak wyglada...bylem pod wrazeniem tej wielkosci i madrosci zabudowania przestrzennego..Na Msze Wielkanocna nalezalo wczesniej przybyc w celu rezerwacji miejsc..Rzeczywiscie Papiez przemawial wieloma jezykami..i pozdrawial przybylych..choc widac bylo cierpienie na jego twarzy..W sumie zwiedzilismy wiele najbardziej znanych miejsc , takze te z czasow swietnosci rzymskiej, to ogromne konstrukcje..Panteon byl dowodem na wielkosc mysli architektonicznej tamtych czasow..Faktycznie przez okragly 9 metrowy otwor w czaszy sklepienia..nie dostawal sie deszcz...mile wspominam tamte dni , bo nie tylko ze w koncu zobaczylem naszego Papieza na zywo..to jeszcze wiele innych ciekawych budowli i miejsc..I atmosfera byla przyjazna, wszedzie, czy to w pizzerii , czy na ulicy , czy w kolejce , zeby przejsc przez zakatki Bazyliki Papieskiej..az mnie reka rozbolala od tej kamery..no bo jeszcze nie mialem cyfrowej..ale bylo warto..I to podkreslam ..to jedyna i niesamowita atmosfere towarzyszaca setkom tysiecy przybylych..jednolita i wspolna , z usmiechami na twarzach i wzrokiem skierowanym na oltarz..obojetnie jakiej nacji i koloru skory, wszyscy modlili sie i spiewali piesni koscielne.Czyz tak nie moze byc milo na co dzien i wszedzie???

22.04.2013, o 09:46, Ksawery Sarnecki napisał(a): O pielgrzymowaniu do Rzymu
Tym razem zacznę od historyjki z naszej parafii – proboszcz jak co roku chciał zorganizować wyjazd – turystyczno-religijny (chyba na wyrost byłoby to nazwać „pielgrzymka”) do Włoch – piękne włoskie miasta – m.in. Siena, Modena, Padwa – ale nie było w programie Rzymu – a to dlatego, że był rok wcześniej, i proboszcz myślał, ze może warto to zmienić, że warto zobaczyć nowe miejsca. I co się okazało – że nie ma zbyt wielu chętnych – na tyle dużo, by dało się biuru turystycznemu (współorganizatorowi) dopiąć ekonomicznie wycieczkę – tak, że została odwołana. Z jednej strony to pewno objaw kryzysu – 5 dni za 1300 zł (już z kieszonkowym w euro liczę) – mogło się okazać jednak za dużo... A przede wszystkim bez Rzymu to jednak mało atrakcyjnie, zwłaszcza teraz, po wyborze nowego papieża Franciszka – którego każdy chciałby zobaczyć i parafrazując – być w Rzymie i papieża nie zobaczyć jest równie niedorzeczne jak pojechać do Włoch i nie być na audiencji? Co do wyjazdu – w sumie zgłosiło się ok. 19 osób – za mało na autokar, ale w sam raz na takiego lepszego busa – z tym zastrzeżeniem – czy to jest możliwe – do Włoch to jednak szmat drogi, autokar zapewnia pewien komfort, a na taki wyjazd piszą się zwykle leciwi parafianie – i przejazd busem trudno im zaproponować, chociaż do końca nie wiem – bo nikt nie przewidział planu „B”: żadnej alternatywy nie przedłożono... Możliwe też, ze miejsca na noclegi dają dogodne ceny dopiero dla grupy liczniejszej – organizatorzy mówili, że trzeba by zebrać 40 osób by wyjazd mógł dojść do skutku. Może poszli na łatwiznę, a może nie umieją się dopasować. Wydaje mi się jednak, ze warto podkreślić co teraz się dzieje – wracam myślą do Watykanu – obecny, nowy papież wzbudza duże zainteresowanie – i poczucie, ze jest możliwe przynajmniej nawiązanie osobistej więzi co wydaje się możliwe, dzięki bezpośredniości papieża Franciszka. Ten papież wzbudza wielki entuzjazm swoim podejściem do człowieka i nadziejami związanymi z jego planami zmian w Kościele – a może najpierw w samej kurii rzymskiej! Wszyscy mu kibicują – stąd stuprocentowa frekwencja na środowych audiencjach i pełny Plac św. Piotra w niedzielne południa na Anioł Pański (czy wielkanocne Regina Coeli). Każdy ma poczucie nowości, ale i niezwykłości nowego papieża – dlatego myślę, ze nie można jechać do Italii nie kalkulując jakiegoś uczestnictwa we wspólnym z nim zgromadzeniu! Zorganizowanie takiego wyjazdu jest teraz bardzo na czasie – choć zdaję sobie sprawę, ze Rzym jest na pewno drogi i na polska kieszeń kalkulują się raczej noclegi pod Rzymem i dojazd bladym świtem. Ale przede wszystkim tam, na spotkaniu można nie tylko utwierdzić swoją wiarę, ale i poczucie jedności w Kościele, zwłaszcza, ze przecież dla nas Polaków zawsze w Watykanie ważnym pozostanie również modlitwa przy grobie Jana Pawła II – jak wszyscy mamy nadzieje – wkrótce ogłoszonego świętym Kościoła Katolickiego!

22.04.2013, o 08:29, Ksawery Sarnecki napisał(a): Dziękuję Virgo za zachętę:)
Mam jednak obawy, że oprócz nas nikt specjalnie nie kwapi sie do napisania paru linijek, a szkoda:)

21.04.2013, o 13:00, Virgo Cachette napisał(a): Wracanie do wspomnien..i punkty..
Moje napisanie o podrozach poprzez sport, mialo wzniecic entuzjazm do napisania przez innych, takze swoich wspomnien..A poprzez to wzniecic dyskusje o obecnych formach i mozliwosciach podrozowania..Przeszlosc to tylko droga po ktorej zawedrowalismy do teraz..i tego co jest obecnie i dzieje sie w naszym zyciu.Sam system ktory tutaj funkcjonuje w piewszym momencie wydaje sie bardzo zawily.Wystarczy jednak troche poczytac i juz wiemy wiecej.Jestem z tym wszystkim tutaj w ,,pol drogi,,I naprawde nie jest wielka trudnoscia uzbieranie paru tysiecy punktow..Bo sam nie wiem , ale za dzialanie propagatorskie odnosnie turystyki , punkty sie pojawily i to dziala..az jestem zaskoczony..i to mile..i wcale nie czekalem 24 godziny..moze z dobra godzine..a wiec to funkcjonuje..choc jestem tutaj 1 dzien...w ten sposob chcialbym zachecic do napisania artykolow przez innych, naprawde warto, nie zajmuje to duzo czasu, troche pomyslowosci i juz jest...na ogol piszemy rozne komentarze, lecz bez punktow.Tutaj takie sie pojawiaja i tez mozna ich sporo nabyc.Wszystko razem z punktami zwyklymi , ze specjalnymi i premiowymi, stanowi niezla sumke..A mozliwosci realizowania szerokie..polecam ..Virgo

21.04.2013, o 11:40, Ksawery Sarnecki napisał(a): Bardzo bym chciał:)
żeby moje artykuliki były pomocne innym uczestnikom systemu lojalnościowego Loyalty System!

21.04.2013, o 11:38, Ksawery Sarnecki napisał(a): Mój niedzielny tekst:)
Chciałbym zachęcić do uzbierania punktów na nagrodę - jednodniową wycieczkę do Pragi - organizowanej przez loyaltysystem.pl: http://www.loyaltysystem.pl/prizes/turystyka/jednodniowa-wycieczka-do-pragi - myślę, że każdy jest w stanie troszkę się postarać i uzbierać 5000 punktów: choćby za zadania, komentarze, pozyskanie partnera do systemu - zwłaszcza jak ktoś w Pradze jeszcze nie by, albo nawet był, i wciąż tęskni - jak ja... Tak się złożyło, ze ja spędziłem w Pradze 2 lata i przez okres kilkuletniego pobytu w Czechach często do Pragi wracałem... I chociaż - turystyka w Pradze jest dość skomercjalizowana (już nawet wprowadzili bilety wstępu na Złotą Uliczkę), to i tak warto... Czytelników moich dotychczasowych tekstó pewnie nie zaskoczy stwierdzenie padłe z mojej strony - że warto odwiedzić w Pradze nie tylko - jak jest w programie: Klasztor na Strachovie, Loreta z kopią domu Marii Panny i Kościołem Narodzenia Chrystusa; Hradczany: uroczysta zmiana warty, Katedra św. Wita, Ogrody Królewskie, Zamek Królewski, Złota Uliczka, Budynek Senatu i Ogrody Waldsteina; Most Karola, Rynek Staromiejski z Ratuszem, ale i Milostné Pražské Jezulátko - Dzieciątko Jezus u Karmelitów na Małej Stranie w Pradze: bardzo słynne, a nieco z boku miejsce kultu - łaskami słynące... Praskie Dzieciątko Jezus W jednej z najstarszych części zabytkowego centrum Pragi, na Malej Stranie, stoi kościół Panny Marii Zwycięskiej zakonu karmelitów bosych z Klasztorem Praskiego Dzieciątka Jezus. Nazwa miejscowego klasztoru pochodzi od figurki Dzieciątka Jezus, podarowanej karmelitom w 1628 roku przez szlachetną księżniczkę Polyxenę z Lobkowic. Przy okazji poszukiwań po polsku informacji o Praskim Dzieciątku Jezus odnalazłem modlitwę: Modlitwa Ojca Świętego Benedykta XVI do Praskiego Dzieciątka Jezus Panie Jezu, widząc Cię jako Dziecię, wierzymy, że jesteś Synem Bożym, który stał się człowiekiem z Ducha Świętego w łonie Dziewicy Maryi. Tak jak w Betlejem Maryja z Józefem, aniołowie i pasterze się Tobie kłaniali, i my się Tobie kłaniamy, wyznając, że Ty Jesteś Zbawicielem. Stałeś się ubogim, abyś nas swym ubóstwem ubogacił. Daj, niech nigdy nie zapominamy o ubogich i cierpiących. Miej w opiece nasze rodziny. Błogosław dzieciom na całym świecie. Niech miłość, którą przyniosłeś uczyni nas szczęśliwszymi. Niech wszyscy ludzie zrozumieją orędzie Bożego Narodzenia, że przyszedłeś darować światło, radość i pokój całemu światu. Który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen. Zachęcam wiec czytających ten wpis do tego, żeby trafili do Pragi, i tam na miejscu - Karmelitská 9 118 00 Praga 1, Czechy - mogli zanieść swoją modlitwę i aby tam zostali wysłuchani!

21.04.2013, o 11:16, Ksawery Sarnecki napisał(a): Jak widać Virgo:)
Tez lubi podróżować w przeszłość, w minione lata:)

21.04.2013, o 09:38, Virgo Cachette napisał(a): Podroze poprzez sport..
Duza czesc takiego ,,poznawania swiata,,zawdzieczam uprawianiu sportu..To wszystko przewija sie w moim zyciu, a sport stanowi wciaz wazna dziedzine..Zacznijmy od tego ze niektore wieczory tam gdzie sie wychowalem , to wieczory pelne swiatla..od jupiterow na Gorniku Zabrze..to wszystko korcilo i tam tez zaczalem trenowac....W sumie lekka atletyke..Codziennie po lekcjach okolo 17:00 byla zbiorka w klubie, i bieganie po lesie, dwa razy w tygodniu takze zajecia na hali..wiec nie mialem specjalnie czasu dla siebie..ale wdrazylem sie w ten system i trenowalem, w niedziele po mszy takze..W ten sposob ksztaltowalem sie jako zawodnik..ksztaltowanie mlodego czlowieka poprzez sport bylo nie tylko ksztaltowaniem miesni..wytrzymalosci..to takze ksztaltowanie charakteru, tego jakim jestesmy.Wiec rodzil sie ten upor , zeby byc kims , rodzily sie rozne szlachetne marzenia , stawalem sie powoli mezszczyzna..w zwiazku z trenowaniem pojawialy sie zawody..wiadomo, testy czegos jest wart..Najpierw byly to wyjazdy w pobliskie okolice..zawsze znajdowala sie okazja, zeby cos poznac nowego, nowe miasto , zabytki, takze nowych konkurentow..Bylo to interesujace, nie mialem nudy i pustki..Uczylem sie i jeszcze moglem poznawac swiat..w tamtym czasie praktycznie darmo..bo klub wszystko oplacal..tylko rodzice dokladali troche kieszonkowego.Poprzez pare lat wytezonej pracy w sporcie poznalem praktycznie cala Polske wszerz i wzdluz..startowalem na wielkich stadionach i nawet rozmawialem z bardzo znanymi sportowcami, co jak zwykle moglo byc tylko snieniem..jak bym tylko ograniczyl sie do nauki ..i nie robil nic wiecej..Tak to widze, podrozowanie poprzez sport..obecnie , oczywiscie , nie jestem tak zaangazowany jak za mlodu, wiek stawia powoli swoje prawa..ale kocham sport..sledze to co sie dzieje, i sam jeszcze cos ,,kombinuje,,nie umiem zyc bez rowera..to moja wielka pasja..ruch , ruch i jeszcze raz ruch..cwiczenie , gimnastyka..to cos co daje sily ..do zycia.. Wiec tak to sie zaczelo..to moje podrozowanie..od blasku reflektorow na stadionie..wciaz widze ten polmrok, te maszty ponad domami, krzyk potezny jak strzelono bramke..i mase przechodniow..jak powracali do domow..sa to piekne wspomnienia..Mam nadzieje ze pomimo mego nienajlepszego niuansu jezykowego..ktos mnie przeczyta..mam takze nadzieje, ze rozbudze wspomnienia w innych..Bo takie jest nasze zycie , refleksje i to podrozowanie..pozdrawiam Virgo..

21.04.2013, o 06:31, Virgo Cachette napisał(a): Ciekawie..
Nie jestem zadnym wielkim podroznikiem..Ale z zainteresowaniem bede sledzil , jak to wszystko przebiega w loyaltysystem..Tak jak napisal Pan Ksawery, niekoniecznie musimy podrozowac fizycznie, mozemy takze duchowo..Podroze zawsze ksztalca, a przez to poznaje sie nowych ludzi..Mam nadzieje ze takich tutaj poznam...Z pozdrowieniami dla Wszystkich uzytkownik Virgo

20.04.2013, o 23:16, Ksawery Sarnecki napisał(a): Dziękuję za zatwierdzenie punktami:)
No to mam nadzieję, ze pozostałe oczekujące zatwierdzenia moje działania promocyjne również doczekają się zatwierdzenia:)

20.04.2013, o 21:36, Ksawery Sarnecki napisał(a): Mam nadzieje:)
że kolejny artykuł zostanie dobrze przyjęty i zaakceptowany - i punkty również za ten zostaną przyznane:)

20.04.2013, o 20:37, Ksawery Sarnecki napisał(a): Artykuł na dziś: jednak tu....
Artykuł nie tyle o podróży w przestrzeni, ale podróży wgłąb - bo przecież całe nasze życie jest podróżą - dla chrześcijan, będzie to podróż "do nowego Jeruzalem" - dla innych to nie chcę nawet deliberować i pozostanę przy tej mojej, naszej podróży... A więc zmierzamy, idziemy - nawet nie zastanawiając się nad tym, nie planując, żyjąc ot tak z dnia na dzień - a może, a przecież warto by się jednak trochę odpowiednio nastawić i odpowiedzieć sobie na pytanie typu "a na co to wszystko" - na co ten pośpiech ta bieganina - czy to ma sens? co ma sens, co? - właśnie co - co, żeby życie nie stało się li tylko wegetacją, czy walką szczurów? A więc podróżujemy - bez względu na to czy chcemy czy nie - podejmujemy decyzje, wciąż przeżywamy jakieś konsekwencje naszych działań - naszej bezmyślności bub też mądrych rozwiązań... mamy plany marzenia - czasem jednak zdajemy sobie sprawę, ze nie do końca jesteśmy panem własnego losu, własnych ograniczeń - których często nie jesteśmy w stanie przekroczyć:) No cóż podróż zmierza do śmierci, to oczywiste, ale my wierzymy, że również do nowego życia, do Zmartwychwstania - te refleksje są szczególnie teraz żywe - niedługo po Wielkanocy... Ja w swoim życiu zmieniałem wielokrotnie miejsce pobytu - ostatni mój przystanek - zaczyna być najdłuższy - może ostatni - przypadł na Woli Duchackiej - w parafii oo. Zmartwychwstańców - i jest to dla mnie jakiś taki szczególny dar: bo teraz jak gdzieś wyjeżdżam, podróżuję - to tak naprawdę chętnie wracam - do parafii i do domu - a wyjeżdżam wciąż - ale ze świadomością powrotu na me poddasze gdzie słyszę codziennie zmartwychwstańcze dzwony wzywające mnie do pobudki, do czujności, do przebudzenia się:) Często rano wstaję, wyciągam z garażu rower i ruszam swoją drogą - a potem zawracam by znów - najczęściej - przejechać którąś z krakowskich mostów na podgórską stronę i zacząć się wspinać - jak sam nazwa mówi pod górę... Kończąc te wynurzenia - wierzę głęboko, ze kogoś one jednak zaciekawią, że komuś przydadzą jakiś własny asumpt do refleksji nad sensem i celem i żegnam się - do zobaczenia - najpóźniej w Niebieskim Jeruzalem!

20.04.2013, o 20:13, Ksawery Sarnecki napisał(a): Dzisiaj będzie zmiana:)
Napiszę na blogi i dołączę link:)

20.04.2013, o 20:07, Ksawery Sarnecki napisał(a): Myślę nad kolejnym:)
Zachęcony wczorajszym sukcesem: codziennie jeden artykuł:)

20.04.2013, o 18:38, Ksawery Sarnecki napisał(a): Zaproszenie zostało przyjęte:)
Cieszę się Panie Dariuszu na dalszą współpracę i na realizację celów systemu lojalnościowego:)

20.04.2013, o 16:18, Ksawery Sarnecki napisał(a): Panie Dariuszu:)
Jak Pan wie - wszystkie moje wątpliwości pisałem przed telefonem do pana:) Ciesze się, ze Pan tak dobrze i szybko zareagował!

20.04.2013, o 13:26, Ksawery Sarnecki napisał(a): Seredecznie dziękuję:)
za punkty za ten mój artykuł:)

20.04.2013, o 12:02, Dariusz Cieśla napisał(a): Naliczanie punktów
Witam, niecierpliwego naszego Partnera. Punkty zostały przyznane. Moderacja odbywa się z opóźnieniem 24h. W weekendy moderatorzy odpoczywają, dlatego zatwierdzenia artykułów mogą dopiero pojawić się w poniedziałek:) Zapraszamy do współpracy.

20.04.2013, o 11:16, Ksawery Sarnecki napisał(a): Napisałbym następny...
Ale wciąż czekam na naliczenie punktów za pierwszy...

20.04.2013, o 11:03, Ksawery Sarnecki napisał(a): Zostałem redaktorem:)
I jak widzę nikt tego nie zauważył:)

20.04.2013, o 10:55, Ksawery Sarnecki napisał(a): Napisałem i nic...
I nic nadal nie wiem:)

20.04.2013, o 10:39, Ksawery Sarnecki napisał(a): Pytanie brzmi:)
Kiedy artykuł będzie zaakceptowany i punkty dodane?

19.04.2013, o 23:48, Ksawery Sarnecki napisał(a): mam nadzieję, że...
będzie zaliczony i da mi asumpt do napisania następnego!

19.04.2013, o 23:32, Ksawery Sarnecki napisał(a): Pisząc artykuły możemy się rozwijać, ale czy kogoś połączymy?
To pytanie dość retoryczne...

19.04.2013, o 22:51, Ksawery Sarnecki napisał(a): Npisałem - jak widać:)
i jakoś nie ma nikogo kto by zatwierdził i dodał punkty!

19.04.2013, o 21:12, Ksawery Sarnecki napisał(a): Moje podróżowanie:)
Bardzo serdecznie chciałbym zachęcić do podróżowania w systemie "Wspólne przejazdy": sam korzystam dopiero od niedawna, a już mam z czego się cieszyć - poznaję, jako pasażer bardzo sympatycznych kierowców i mam nadzieję nadal tak będzie - to zwykle młodzi i uczynni ludzie, dla których na pewno nie tylko zwrot za jazdę się liczy! Tematy, które się podczas tych podróży przewijają są faktycznie wartościowe - poznajemy najczęściej wzajemnie swoje życiowe doświadczenia, przeżycia, marzenia i pasje! Ostatnio np. kierowca opowiadał mi o tym co przeżył podczas swojej misji w Iraku. Często rozmawiamy o wierze, o naszych potrzebach duchowych, rozczarowaniach i o tym co nas wzmacnia i buduje! Co jest najpiękniejsze w tych turystycznych wyprawach, ze często ta znajomość się nie kończy po naszym zamknięciu drzwi od samochodu:) Nadal sobie pisujemy, opowiadamy jak potoczyły się sprawy dla załatwienia których wspólnie zmierzaliśmy w tym samym kierunku! Po drodze - zdarza się - wspólnie zatrzymujemy się w jakimś miejscu - już na następny wyjazd planujemy zatrzymać się w zamku w Chęcinach! Jako młody człowiek spędzałem wakacje na autostopie jeżdżąc przez Europę - teraz już nie mogę sobie na to pozwolić, ale "Wspólne przejazdy" dają jakąś namiastkę autostopu. Do tej pory nie natknąłem się na nikogo nieprzyjemnego - dlatego uważam, ze takie podróże są całkiem bezpieczne i przyjemne. Ba - kierowcy sami niejednokrotnie zapraszali mnie na wspólny poczęstunek typu hot-dog, albo herbata/kawa przy okazji postoju na stacjach benzynowych. Zawsze w cenie było podwiezienie na miejsce, pod wskazany adres - co szczególnie ważne jest późnym wieczorem, po zmroku w dużym mieście typu Kraków, Warszawa czy Kielce - zwłaszcza dla przyjezdnego, który nie zna dobrze topografii. Mam nadzieję, że zaciekawiłem czytającego ten artykuł do tej formy podróżowania... Mam tez nadzieje, ze będą się również na tych stronach loyaltysystem - będą się rozwijać oferty wspólnych przejazdów, czego serdecznie życzę! osobiście jeżdżę głównie na trasie Kraków - Kielce-Warszawa - i mam nadzieje, że ktoś skojarzy mój artykulik i kiedy się odezwę jako poszukujący pasażer - będę przyjęty do wspólnej podróży! Mam nadzieję, że mknąc szybko tą trasą znajdziemy moment na przystanek - jak choćby ostatnio - pod gotyckim kościołem św. Wojciecha na rynku w Książu Wielkim:) warto spiesząc się do celu znaleźć chwilkę na refleksję, na modlitwę, na zadumę nad życiem:) Serdecznie się polecam i polecam otwartość dla innych! Ksawery Sarnecki

24.11.2012, o 11:01, Wiesława Małkowska napisał(a): Ciekawy pomysł
Pisząc artykuł możemy możemy pokazać siebie, swoje poglądy, pasje, przekonania, a w ten sposób łączyć ludzi.

Dodaj komentarz

Aby dodać komentarz musisz się najpierw zalogować.
Trwa ładowanie
Ruszyła strona systemu Loyalty System - loyaltycard!
Bony podarunkowe, bony turystyczne, bony żywieniowe - wybierz i zamów dla siebie, dla swoich pracowników!
Skorzystaj z naszych promocji - odwiedź stronę 'Promocje'
Pamiętaj o zapoznaniu się z Regulaminami korzystania z kart!
Masz pomysły, sugestie - napisz do nas: biuro@loyaltysystem.pl